Za kazdym razem kiedy jestem w Polsce spotykam sie z Mazena, ktora czyta mojego bloga niemalze od poczatku jego istnienia. Sledzi losy ksiazek i inne moje przedswiewziecia.
Jako pierwsza opisala nasze kolejne spotkanie, ktore mialo miejsce kilka dni temu:
Ja czynie to dopiero dzisiaj.
Mazena zaproponowala mi spacer po miescie za co jestem jej bardzo wdzieczna. Podczas ostatniego pobytu w Polsce odbylam wiele rozmow i spotkan, ktore odbywaly sie w kawiarniach lub restauracjach. Czyli tryb siedzacy, kawka i cos slodkiego. A tu Mazenka wpadla na super pomysl: rozmowy w ruchu. Dzieki niej odwiedzilam miejsca, w ktorych nie bylam juz bardzo dawno. Wymienie Krakowskie Przedmiescie, Nowy Swiat...
Oto kilka zdjec z naszego spaceru:
Z wyjatkiem jednego zdjecia wykonanego przez japonska turystke, pozostale zostaly zrobione przeze mnie. Nasze buzie widac, natomiast zabytki nie.
Szkoda, ze czas minal tak szybko i nasze spotkanie musialo sie skonczyc. W dodatku pogoda nie sprzyjala, co chwile otwieralam i zamykalam parasol.
Do nastepnego spotkania!
Czy imienia Twojej koleżanki nie pisze się przez rz-Marzena?
OdpowiedzUsuńNie, Mazena ma takie oryginalne imie przez samo "z". Sprawdzone w dokumentach :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wizyta w kraju się udała. Pogoda trochę nieletnia, ale chyba, to miła odmiana niż ciepła aura we Włoszech. Mnie także odwiedziła kolezanka, która mieszka w Bolonii. Polka, a pochłaniała ojczyste jedzenie, jakby głodowała na obczyźnie. Czy to nie ironia, że doceniamy, to co mamy dopiero, jak nam zabraknie? Swoją drogą, zamówiłam sobie książkę "Smaki Toskanii" i czekam z niecierpliwością. Teraz kupiłam "Kuchani włoska ktok po kroku". Zostało jeszcze się włoskiego języka nauczyć.
OdpowiedzUsuńFajne imię.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMilo powspominac!
OdpowiedzUsuń